czwartek, 13 sierpnia 2015

Impresje jeziorne

Lubię ciepło. Miejskie lato daje jednak czasem w kość. Docenia się wtedy choćby małą kałużę, w której można schłodzić spuchniętą upałem stopę. Tym razem z dwiema A. postanowiłyśmy poeksplorować kałużę kilkuhektarową. Szybkie pakowanie, trzy godziny gubienia się po wiejskich drogach i dotarłysmy do celu. Wiejskość w zapachu powietrza i wody. I też wiejskość na talerzu, bo produkty tylko lokalne. Ponieważ mówią, że gdzie kucharek sześć tam człek głodny chodzi, więc jako że nas były trzy, produkcja jedzenia była z poziomu poligonu wojska. 
I nie ma takiej okazji, żeby nie pasowały naleśniki! Niezależnie od preferencji, zawsze można je wysmarować czymś, co uczyni je smacznymi.
Z racji ubogości wyposażenia, ciasto również robione specyficznie. Jak to nad jeziorem: mleka moze nie być ale zawsze jest piwo. Zatem ciasto piwne!


ciasto naleśnikowe:
1 jajko
szklanka piwa
mąka
szczypta soli
łyżeczka cukru

Składniki mieszamy tak, żeby wyszło dość rzadkie ciasto. Smażymy z obu stron.



Naszymi dodatkami były znalezione w odmętach lodówki powidła śliwkowe z dodatkiem jogurtu greckiego (to wersja na słodko) oraz salami, żółty ser i pomidor (w wersji wytrawnej). Do tego sos czosnkowy. Ciężki, ostry i pyszny. 

sos czosnkowy (przepis A.):
musztarda
majonez
posiekany czosnek
sok z cytryny
sól, pieprz

Wymieszane i gotowe!


Acha! Butelka prosecco, pasuje do obu kombinacji :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz