wtorek, 14 lipca 2015

Dobry(?) wieczór

Nie jestem fanatyczką zdrowego żywienia. Wiem jak wielkie ma ono znaczenie ale pamiętam słowa jednej z dietetyczek: "Frustracja wynikająca z niemożności zjedzenia czegoś, czyni większą szkodę niż zjedzenie tego czegoś". Stało się to moim mottem zawsze kiedy przechodziłam obok ulubionej cukierni. Nie jadam słodyczy tonami, bo nie zniosłabym takiej ilości cukru. Ale są chwile, kiedy zbiera się wszystko razem, czyli pms, brzydka pogoda i sterta spraw, których załatwianie nie ma końca. Sposobem na odcięcie jest coś dla ciała i ducha. Więc dziś jest grana książka, łóżko (tak, uwielbiam jeść w łóżku!) i słodkość. Z lenistwa nic nie zrobiłam, więc posilam się gryczanym miodem (samo zdrowie!), w którym maczam włoskie grissini. Jak się zasłodzę, piję wodę. I tak w kółko. Raz nie zawsze, więc na krytyki nie przyjmuję :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz